16.07.- DZIEŃ I
TRASA:
TRASA:
Kęty-Oświęcim
Oświęcim-Chrzanów
Siewierz
Koziegłówki, Koziegłowy
Częstochowa
Godzina 3 minut 30 kiedy komórka zagrała…..
Karolina, Anka, Sabina, Magda…. Wstawać nie chciała…
( dziękujemy Rodzicom, Rodzinie i Przyjaciołom)
Co się to dzieje, na dworze dnieje, czy to jest sen czy
jawa…..
Przyczepę pchają,
rowery dają, bo czas wyjeżdżać…..
Mamy płakały jechać nie dały, dobrze, że są Ojcowie
( bo nie wyjechalibyśmy, wody przybyło w Sole, Wiśle i w
Bobrku)
/x Zygmunt/
Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo długi- tylko 2 godziny
snu i trzeba było pedałować :) Trasa przebiegła bardzo przyjemnie i bez większego wysiłku...:D
/Ania/
Pierwszy etap zaliczony!!! Dotarliśmy na Jasną Górę :)
Jechało mi się bardzo dobrze, mimo tego, że wcześniej przez
dwa tygodnie nie wsiadłam na rower, a w nocy spałam niecałe 2 godziny…
Bardzo się cieszę, że udało mi się tutaj dojechać :D
/Magda/
Było ciężko. Szczególnie wstać rankiem (…w środku nocy…) po
dwóch godzinach snu i dwóch tygodniach rozłąki z tym najwspanialszym środkiem lokomocji
(jakim jest rower) i ruszyć w prawie 150-kilometrową trasę… Na
szczęście niesprzyjającemu samopoczuciu sprzyjała pogoda, więc jechaliśmy w
miarę sprawnie. Kryzys przyszedł po dotarciu do celu, kiedy to okazało się, że
sił nie starcza na skupienie się na życiu (,,Kiedy usłyszałam słowa: W imię
Ojca i Syna…, uświadomiłam sobie, że zaczyna się Msza” – Sabina). Jedynym
ratunkiem pozostał sen – aż do następnego dnia…
/Karolina/
Pierwszy dzień naszej rowerowej pielgrzymki nie był łatwy,
gdyż większa część naszej grupy spała nad wyraz krótko (ok. 1,5h), a także
dzień przed wyjazdem wróciła z rekolekcji oazowych. Już o świcie opuściliśmy
Kęty i udaliśmy się w stronę Jasnej Góry. To miał być nasz najdłuższy odcinek
trasy, jaką mamy pokonać danego dnia (bo ok. 150km), ale zbytnio się tym nie
przejęliśmy i z uśmiechem pedałowaliśmy aż do Częstochowy. Jadąc rowerem
uświadomiłam sobie, że nie bez przyczyny mój plecak z dokumentami i śpiworem
zostały w domu rekolekcyjnym, gdyż wszyscy na tym skorzystaliśmy: moi rodzice
razem z babciami przyjechali na Jasną Górę, a przy okazji przywieźli jeszcze:
księdzu apteczkę i Magdzie gitarę ;) Także dzisiejszy dzień uważam za udany.
/Sabina/
Trzymam za was kciuki dziewczyny..codziennie śledzę waszego bloga i oglądam zdjęcia, chociaż z każdym dniem jest ich coraz mniej.. :( Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńPs. Magda ładnie to tak bez kasku jeździć :P