wtorek, 16 lipca 2013

16.07.- DZIEŃ I
TRASA:
Kęty-Oświęcim 
Oświęcim-Chrzanów 
Siewierz 
Koziegłówki, Koziegłowy 
Częstochowa  

Godzina 3 minut 30 kiedy komórka zagrała…..
Karolina, Anka, Sabina, Magda…. Wstawać nie chciała…
( dziękujemy Rodzicom, Rodzinie i Przyjaciołom) 
Co się to dzieje, na dworze dnieje, czy to jest sen czy jawa…..
Przyczepę pchają,  rowery dają, bo czas  wyjeżdżać…..
Mamy płakały jechać nie dały, dobrze, że są Ojcowie
( bo nie wyjechalibyśmy, wody przybyło w Sole, Wiśle i w Bobrku)
/x Zygmunt/

Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo długi- tylko 2 godziny snu i trzeba było pedałować :) Trasa przebiegła bardzo przyjemnie i bez większego wysiłku...:D
/Ania/

Pierwszy etap zaliczony!!! Dotarliśmy na Jasną Górę :)
Jechało mi się bardzo dobrze, mimo tego, że wcześniej przez dwa tygodnie nie wsiadłam na rower, a w nocy  spałam niecałe 2 godziny…
Bardzo się cieszę, że udało mi się tutaj dojechać :D 
/Magda/

Było ciężko. Szczególnie wstać rankiem (…w środku nocy…) po dwóch godzinach snu i dwóch tygodniach rozłąki z tym najwspanialszym środkiem lokomocji (jakim jest rower) i ruszyć w prawie 150-kilometrową trasę… Na szczęście niesprzyjającemu samopoczuciu sprzyjała pogoda, więc jechaliśmy w miarę sprawnie. Kryzys przyszedł po dotarciu do celu, kiedy to okazało się, że sił nie starcza na skupienie się na życiu (,,Kiedy usłyszałam słowa: W imię Ojca i Syna…, uświadomiłam sobie, że zaczyna się Msza” – Sabina). Jedynym ratunkiem pozostał sen – aż do następnego dnia…
/Karolina/


Pierwszy dzień naszej rowerowej pielgrzymki nie był łatwy, gdyż większa część naszej grupy spała nad wyraz krótko (ok. 1,5h), a także dzień przed wyjazdem wróciła z rekolekcji oazowych. Już o świcie opuściliśmy Kęty i udaliśmy się w stronę Jasnej Góry. To miał być nasz najdłuższy odcinek trasy, jaką mamy pokonać danego dnia (bo ok. 150km), ale zbytnio się tym nie przejęliśmy i z uśmiechem pedałowaliśmy aż do Częstochowy. Jadąc rowerem uświadomiłam sobie, że nie bez przyczyny mój plecak z dokumentami i śpiworem zostały w domu rekolekcyjnym, gdyż wszyscy na tym skorzystaliśmy: moi rodzice razem z babciami przyjechali na Jasną Górę, a przy okazji przywieźli jeszcze: księdzu apteczkę i Magdzie gitarę ;) Także dzisiejszy dzień uważam za udany.
/Sabina/ 

1 komentarz:

  1. Trzymam za was kciuki dziewczyny..codziennie śledzę waszego bloga i oglądam zdjęcia, chociaż z każdym dniem jest ich coraz mniej.. :( Pozdrawiam,
    Ps. Magda ładnie to tak bez kasku jeździć :P

    OdpowiedzUsuń