piątek, 26 lipca 2013

TAKIE MAŁE PODSUMOWANIE NASZEJ WYPRAWY :D

W dzień gorącego lata
nasza banda w składzie wymiata:
Pan Kaziu, Magda, Karolina
Ksiądz Zygmunt, Ania, Sabina.
Mieliśmy gonitwę,
bo wyruszyliśmy na Litwę.
Codziennie pedałowaliśmy,
a wieczorami umieraliśmy.
Pan Kaziu samochodem jedzie
i nasze torby wiezie.
Rower jest jak piłka nożna,
nas do zawodników porównać można.
Ksiądz – napastnik, Karolina i Ania – pomocnik
Magda i Sabina – obrona, a Pan Kaziu nas dopingował.

Piłkarze zdobywają gole,
a my raz na górze, raz na dole.
Ania z rana jak śmietana,
więc jak wypędziła w przód,
to nas ogarniał głód.
Za dużo kawy wypijała,
TOI TOII potrzebowała.
Karolina pędziła jak świr,
więc wleciała w żwir.
I gdy dużo narzekała,
wieczorem z bólu jęczała.
Chodziła jak kaleka,
a droga była jeszcze daleka.
Sabina jak wenę miała
to cytatami z ręki sypała.
Wszystkich tym rozśmieszała 
i nastrój poprawiała.
Sztuczne oczy miała,
bez nich niczego nie widziała.
Magda jechała jak strzała,
widać było, że się nie obijała.
Razem z Anią najbardziej były ogarnięte,
już prawie jak święte.
Magdalena była najwytrwalsza, 
wolała jechać trochę z dalsza.
Księdza jeszcze mamy na przyczepce,
tak się nas uczepił i zgubić się nie chce.
Cały czas nas poganiał, 
jeść nam skończyć nie pozwalał...
Jechaliśmy przez Głęboki Bród, 
pokonywaliśmy każdy trud.
Wstawaliśmy bardzo wczas,
a mimo to nie wyruszaliśmy na czas.
Po drodze wszystko nadrabialiśmy, 
bo porządnie pedałowaliśmy.
Wszyscy szczęśliwie dojechali, 
bo jesteśmy NIEPOKONANI!!!
Wspólnymi siłami to napisaliśmy
i dużo się przy tym śmialiśmy :D
/Praca zbiorowa:
Sabina
Ania
Magda
x Zygmunt/

czwartek, 25 lipca 2013

25.07. - DZIEŃ X

Rano tradycyjnie Msza św. dziś z św. Jakubem patronem pielgrzymów :)
Wyborowe śniadanko u sióstr i ostatnie pakowanie
 kierunek POLSKA.
ale po drodze zwiedziliśmy malownicze miasteczko TROKI…. Wydanie ostatnich pieniędzy w Litewskim supermarkecie i do domku :D

Podsumowanie: nigdy w życiu nie zjadłam tyle czekolady co na tym wyjeździe ;)

Bardzo Dziękuje Madzi, Sabince, Karolinie, ks. Zygmuntowi i panu Kazimierzowi za wspólne pielgrzymowanie i czas spędzony razem.
cytat Sabinki  na dziś ; „ja wyszłam przynajmniej fotogenicznie a ty jak palant” :D

/Ania/

Dzień rozpoczęliśmy Mszą w Wilnie, potem śniadanko i…
Ruszamy w drogę…
Odwiedziliśmy TROKI, gdzie widzieliśmy piękny zamek otoczony 3 jeziorami…
Potem niestety nadszedł czas, by wracać do domu…
Cały wyjazd będę wspominać bardzo miło i długo nie zapomnę tych dni na rowerze :)
Dziękuję Sabinie, Ani i Karolinie za wspólne pielgrzymowanie, 
księdzu Zygmuntowi za cierpliwość do nas, 
a panu kierowcy za wsparcie duchowe :P
/Magda/


Troki to bardzo piękne, malownicze miasteczko, położone na półwyspie oblanym trzema jeziorami. Widoczek zapamiętam do końca życia… Pielgrzymka rowerowa do Wilna to był wyczyn, którego nie można zapomnieć… Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pojadę na podobny wyjazd ;)
Dziękuję wszystkim i OGARNIJCIE SIĘ!!!
/Sabina/

Wyjechaliśmy z Wilna. Z tego Wilna, w którym miałam nawet swoją dzielnicę. Z tego Wilna, które było naszym celem, do którego tyle czasu zmierzaliśmy. Muszę powiedzieć, że bardzo na tym wyjeździe odpoczęłam… Mimo tych kilometrów, wczesnych pobudek, długich dni… Święty Paweł napisał takie zdanie, które dobrze ilustruje to, czego na tym wyjeździe doświadczyłam: „Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”.
A dziś odwiedziliśmy jeszcze Troki – na szczęście (?) już samochodem. Może trochę dziwnie wyglądało, kiedy przed zamkiem z własnych ciał ustawialiśmy napis: „TROKI”:D. Było pięknie…
Myślę, że ta wyprawa to był najlepszy pomysł na spędzenie tych kilku wakacyjnych dni i że ten czas dobrze wykorzystałam. Dziękuję dziewczynom za chwile spędzone razem, panu kierowcy za dzielenie się z nami pogodą ducha, a szczególnie ks. Zygmuntowi, który włożył w to wszystko tyle trudu i pracy i bez którego ta pielgrzymka nie miałaby szansy się rozpocząć, a co dopiero zakończyć…
No i tak na koniec – coś mi z tego wyjazdu zostało…
/Karolina/

Św. Jakuba i św. Krzysztofa patronów pielgrzymów, więc nie mogło być lepiej…. Przy ołtarzu podziękowaliśmy s. Zycie i wszystkim naszym dobroczyńcą. Śniadanko, pakowanie i wyjazd do domu….  Zabraliśmy się i w Troki i sesje zdjęciowa - w drogę z Nami …… Coś się zaczęło…… coś się kończy….. coś się zacznie….. Panie błogosław, Matko ochraniaj……
Jesteśmy pielgrzymami….. 
Ciągle w drodze…
Do następnego razu……
/x Zygmunt/ 

środa, 24 lipca 2013

24.07. - DZIEŃ IX


Wilno… Warto było to zobaczyć…
Wielkim zaszczytem było dla mnie czytać czytanie na Mszy św. w Ostrej Bramie. Zwiedziliśmy dziś tyle wspaniałych zabytków, że aż się mieszają w głowie… Największy podziw wzbudzał jednak kościół pw. Świętych Piotra i Pawła, którego ciekawym elementem była droga człowieka do Boga wiodąca wzdłuż ścian świątyni. Drugą rzeczą było zdanie sobie sprawy, że można kościół tak zniszczyć, jak to zrobiono z cerkwią greko – katolicką p.w. Świętego Ducha… Nigdy wcześniej czegoś takiego na żywo nie widziałam… Wilno to pierwsze miejsce za granicą, w którym spotkałam tak dużo Polaków… Ogromne przeżycie stanowiło dla mnie odwiedzenie cerkwi, w której na środku stał baldachim, a pod nim ciała trzech wileńskich świętych męczenników prawosławnych: Antoniego, Jana i Eustachego… Ogółem pisząc – widzieliśmy dziś bardzo dużo, a tego co i jak nie da się tak do końca opisać słowami… Po prostu trzeba to zobaczyć osobiście…

Dziękuję wszystkim za całą tą wyprawę.
/Karolina/

Dzisiaj nocleg w Wilnie. Trochę dłużej pospaliśmy, bo aż do 7 czasu polskiego (8 czasu litewskiego).
Czujemy się dziwnie, że nie trzeba już wstawać o świcie i jechać… Dzisiejszy dzień spędziliśmy na zwiedzaniu stolicy Litwy. Moim zdaniem najbardziej interesującym zabytkiem był kościół św. Piotra
i Pawła (zaliczany do klasy zabytków 0 – najładniejszych na świecie), który był ozdabiany przez wybitnych włoskich artystów.
/Sabina/

O Ty co Bronisz Jasnej Góry i w Ostrej świecisz Bramie…. Dziękujemy za ten czas łaski….. za pielgrzymkę śladami Ojców. Eucharystia to dziękczynienie – dziękowaliśmy Bogu i ludziom za wszystkie łaski i dary…… Spacer po Wilnie i świadectwo pani Teresy….. Dziękujemy Siostrze Zycie za wszystko….
Bogu i ludziom niech będą dzięki…..
Pozdrawiamy i pamiętamy w modlitwach o wszystkich.
/x Zygmunt/

WILNO !!!! nasz cel zdobyty!
Msza św. u Pani Ostrobramskiej, a potem zwiedzanie Wilna z panią Teresą która oprowadziła nas po najciekawszych zakątkach tego miasta
J Najpiękniejsze miejsce to kościół św. Anny w stylu Gotyckim przed którym musiałam zostawić szatana przed progiem aby wejść do domu Bożego w pokoju.
Na koniec dnia „uczta prawdziwa” czyli ostatnia wspólna kolacja przy świecach :D

Dzień minął bardzo intensywnie i ciekawie...


 ZA WSZYSTKO CHWAŁA PANU !!!
/Ania/

W końcu dotarliśmy do OSTREJ BRAMY!!! I pokłoniliśmy się naszej najlepszej Matce :D
Już rano – o godz. 10:00 uczestniczyliśmy w Mszy Św. w kaplicy przed cudownym obrazem… Bardzo cieszę się, że właśnie w takim miejscu mogłam zaśpiewać psalm i w ten sposób jeszcze bardziej włączyć się w to nasze dziękczynienie za szczęśliwe pielgrzymowanie :)
Potem był czas na zwiedzanie… Odwiedziliśmy chyba wszystkie kościoły i cerkwie w Wilnie :P
Pani przewodnik była bardzo miła i opowiadała nam wiele ciekawych rzeczy o odwiedzanych obiektach…
Najbardziej zapadła mi w pamięć kaplica św. Kazimierza, który gdy umarł i po 123 latach otworzono grób zobaczono, że ciało jest w pełni zachowane, a ze środka wydobywał się piękny zapach lilii…
Podobał mi się także piękny barokowy kościół pw. św. Piotra i Pawła, gdzie była kaplica świętych dziewic – tam była m.in. rzeźba św. Marii Magdaleny, która była oczywiście wspaniała (jak wszystkie Magdy oczywiście :P)…
Mimo zmęczenia czuję się bardzo szczęśliwa, że mogę tu być i mogłam zobaczyć te wszystkie cudowne miejsca… :D
Dziękujemy wszystkim sponsorom, dzięki którym ta pielgrzymka mogła się odbyć :)
A jutro tyłki w Troki, a potem już do domu…
/Magda/ 

wtorek, 23 lipca 2013

23.07. - DZIEŃ VIII


TRASA:
Berżniki
Kapciamiestis
Leipalingis
Merkine
Perloja
Senoji Varena
Paneriai
Wilno

Rekordowa ilość kilometrów- 175 :D

PLAN DNIA:
4:40 – pobudka
6:00 – wyjazd
ok.7 – przekroczenie granicy Polsko – Litewskiej
i jazda w kierunku Wilna
18:20 – jesteśmy na miejscu!!!
kolacja i wymarzony przez wszystkich NOCLEG :P

Poranek z wiaterkiem i mżawką….. zielona granica….. pola, lasy, lasy, pola,…. Deszczyk, wiaterek…. I tak…. Przez 7 godzin…… Poznawanie specjałów kuchni litewskiej organoleptycznie….. , Wilna z perspektywy obwodnicy….. od 8 dni próbuję zgubić „ ogon” urwać się czterem szalonym…… To był niesamowity dzień i nie chodzi tylko o km,….  Ania, Magdalena, Sabina, Karolina…… jesteście  Wielkie. Gratulacje ……
Jutro przed Matką Ostrobramską będziemy dziękować za ten czas, za Wszystkich, którzy pomogli na przebyć tę Pielgrzymkę cdn.
/x Zygmunt/

Kolejny dzień na rowerze nie przywitał nas niestety piękną pogodą… Od rana padał deszcz, ale my nie jesteśmy z cukru i deszczu się nie boimy :P
W pierwszej wersji mieliśmy dziś dojechać do Trok, a stamtąd kolejnego dnia pokonać te ostatnie kilometry do Wilna…
Ale mieliśmy tyle siły i zapału, że już jesteśmy w Wilnie :D
Dziwnie będzie jutro wstać późno (koło 8 :P) i nie musieć ubierać się i pędzić na rower…
Teraz jeszcze zostało nam dotrzeć do Ostrej Bramy i zwiedzić Wilno, a potem czas wracać do domu… Pozdrowienia z Wilna :*
/Magda/

Koniec jazdy… A dopiero wszystko się zaczęło… Chociaż był deszcz i zimno dawało nam w kość, dojechaliśmy do Wilna, a także pobiliśmy nasz rekord - przejechaliśmy w jeden dzień 176 km.
„We are the champions”… Jesteśmy z siebie dumni, że całą trasę (1167 km) pokonaliśmy na rowerach w 8 dni. Ten wyjazd na pewno na długo pozostanie nam w pamięci… ;)
/Sabina/

No i dojechaliśmy… Dziś było najdłużej, najszybciej i najbardziej mokro… Od momentu, gdy zobaczyliśmy tablicę ogłaszającą, że wjeżdżamy do Wilna, od razu jechało się lżej i mimo że trzeba było jeszcze sporo kilometrów przejechać do noclegu skomplikowanymi trasami, to na miejscu satysfakcja i radość przysłoniły zmęczenie… Już jutro dotrzemy do naszego celu – Ostrej Bramy i odwiedzimy Matkę, do której zmierzaliśmy przez ostatnie 8 dni… Udało się – i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa…
/Karolina/

Najdłuższy, Najzimniejszy, Najwięcej kilometrów i NAJLEPSZY dzień!
Tradycyjnie pobudka bardzo wczas i kierunek Wilno…
Deszcz, wiatr i zimno nie wygrał z nami i dojechaliśmy do naszego celu!
Jutro ukłonimy się przed Matką Ostrobramską i podziękujemy za ten czas pielgrzymowania.
Dziękuję za ten wspólny wyjazd i czas spędzony razem! WARTO BYŁO!!!
Pozdrowienia dla rodziców, dziadków i moich najbliższych z Wilna z modlitwą!
/Ania/ 
22.07.- DZIEŃ VII

TRASA:
Sokółka
Dąbrowa Białostocka
Mikaszówka
Lipsk
Strzelcowizna
Giby
Berżniki
Tylko 100 km :D

PLAN DNIA: 
5:30 - pobudka 
7:10 – dwa śniadania (jedno na plebanii i jedno w hotelu) 
8:30 – wyjazd 
zwiedziliśmy kilka kościołów :) 
przyjazd na nocleg


„Jedziemy w górę mapy, morze jest na północy…” – ta piosenka „Luxtorpedy” i wiele innych wybrzmiewało z naszych ust podczas trasy, a kiedy nie śpiewaliśmy był czas na reklamę i kumulację totolotka. „Dzisiaj „szczęśliwy numerek” to 10” – stwierdziłam, i jak się okazało naszym numerkiem na obiedzie też była „10” – po prostu trafiłam w dziesiątkę B-) Tak w ogóle to jedzie nam się wyśmienicie. W najgorszym wypadku jeszcze 2 dni jazdy… Pozostało nam tylko pytanie: czy jutro dojedziemy do Wilna czy pojutrze?
/Sabina/


Sprostowanie: problemy z oponami i dętkami to nie moja specjalność, ja tylko naprawiam a „szefowie”  potwierdzają mniej lub bardziej…..Dzisiaj dzień   rozpoczęliśmy od spotkania Panem Jezusem w obecności cudu w Sokółce….. Śniadanie u ks. Proboszcza na Plebanii dla wszystkich…… Wyjazd z poślizgiem o 8 30 i znowu wietrzyk w oczy  lub boczki….. 40 km za nami a niektórzy myśleli, że już 100….. Biebrza, kanał augustowski. Historia kościół w Lipsku, Berżnikach, bunkry, mordy na Polakach w Gibach  sowieci i władza ludowa (2000 uwięzionych 600 zaginionych) do dziś temat tabu…..
/x Zygmunt/


Cytat na dziś:  „ Ciężko jest żyć lekko”Późna pobudka bo aż o 5.40 :D  
Msza św. i podwójne śniadanie :DI znowu  biednemu wiatr w oczy :) Pomimo trudności dzień minął bardzo przyjemnie i szybko ;) Pozdrowienia dla rodziców i naszych najbliższych :*
/Ania/


Najważniejszym wydarzeniem dzisiaj była pobudka o godzinie (dopiero) 5.30… Dzień rozpoczęliśmy od Mszy św. i dwóch śniadań, a następnie ruszyliśmy w drogę, która dobiegła końca w Berżnikach. W między czasie zaliczyłam wywrotkę na piasku, która na szczęście skończyła się tylko obtarciem kolana… Pogoda nam dopisywała, choć jak zwykle wiatr spowalniał nasze ruchy i uniemożliwiał jazdę bez pedałowania nawet z górki…
/Karolina/


Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy Mszą Św. w Sokółce… Miałam śpiewać psalm, ale kiedy wyszłam z ławki okazało się, że pan organista jest szybszy… :P Po Mszy jeden z księży, z którymi jedliśmy śniadanko stwierdził, że mogłam „iść na przebój” – wyjść i zacząć śpiewać, a wtedy organista by się uciszył oraz że to nieostatnie upokorzenie w moim życiu :P
Ciekawym widokiem dzisiaj były konie, które pasły się przed kościołem w Berżnikach :D
Niektórzy się ich bali, więc ci odważniejsi zostali zamknięci na placu kościelnym.. :P
Hasło Sabiny na dziś (jedno z kilku….): „Filozof XXI wieku to nie filozof” :)
/Magda/

niedziela, 21 lipca 2013

21.07.- DZIEŃ VI

TRASA:
Kleszczele
Hajnówka 
Michałowo
Gródek
Kruszyniany
Sokółka

PLAN DNIA:
Pobudka tradycyjnie 4.30

Uroczysta Msza Św. w Hajnówce 7.00 a następnie śniadanko :)
Po drodze zwiedzaliśmy cerkwie, kościoły, meczet….
i w końcu długo wyczekiwana Sokółka czyli miejsce cudu Eucharystycznego  i nocleg przy parafii :)
Kolacja i odpoczynek :)

Pierwsza złapana guma za nami :D  ( oczywiście przez Księdza )
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo długi  …. :)

/Ania/

Poranne wstawanie, już weszło wszystkim w krew – prawie wszystkim…. Pożegnanie i błogosławieństwo ks. Proboszcza Jana….. kolejne granice pokonane…… Msza św.  Hajnówce…. Spotkanie z pięknymi Ministrantkami…….
Wyścigi z czasem…… i pogodą……  niedzielny obiad….. podwieczorek u Tatarów polskich…. I znów wiatr w oczy….. a raczej walka z podmuchami…… wreszcie ….. Sokółka….. To była długa i pełna wrażeń Niedziela……
Jesteśmy nieprzemakalni, jesteśmy normalni….. choć mówią 
inaczej….. Nasze peleryny są pewne,   deszcze  i burze nas omijają….
/x Zygmunt/

Już 6 dzień za nami i prawie 900 km w nogach, ale nie odpuszczamy. Nie przyjechaliśmy tutaj po to, aby „leżeć bykiem”, ale by odpocząć, a naszym odpoczynkiem jest rower ;] Pomimo tego, że dzisiaj jest niedziela wstaliśmy skoro świt i ruszyliśmy na mszę św. do Hajnówki. Na trasie zwiedziliśmy m.in. największą cerkiew w Europie oraz meczet, a także doświadczyliśmy 6 km wibrotreningu na cellulit :P po kamienistej drodze. Wszystkim odwiedzającym naszego bloga: POZDROWIENIA Z SOKÓŁKI ;)
/Sabina/

Jak do tej pory to był dla mnie najcięższy dzień – zmęczenie daje się we znaki. Był też bardzo ciekawy – zobaczyliśmy (i spróbowaliśmy) wiele ciekawych rzeczy. Byliśmy dziś w kościele katolickim, cerkwi prawosławnej i meczecie, a więc różnorodność zwiedzanych obiektów była duża… Ogólnie dzień uważam za udany i czuję się szczęśliwa, że jestem właśnie tutaj. Pozdrowienia dla całej rodziny…
/Karolina/

Pogoda jak zwykle nam dopisała, choć pod koniec troszkę wiało i prawie zrzucało nas z rowerów… Ale w końcu trudności są po to, by je pokonywać… I takim sposobem udało nam się dotrzeć do Sokółki i pokonać kolejne 150 km… :)
Odwiedziliśmy dzisiaj cerkiew, gdzie mogłyśmy posłuchać fragmentu Mszy, która była odprawiana w języku starocerkiewnym, więc nie zrozumiałyśmy nic :P
Byliśmy także w Kruszynianach, gdzie zwiedziliśmy meczet i posłuchaliśmy Tatara, który przybliżył nam jak wygląda religia islamska…

Zjedliśmy też deser w jurcie tatarskiej- Bachlawę i Mantę…
Jechało mi się bardzo dobrze i cieszę się, że mogłam zobaczyć 
miejsce cudu Eucharystycznego, jakim jest Sokółka. :D
/Magda/

sobota, 20 lipca 2013

20.07.- DZIEŃ V

TRASA:
Kodeń
Janów Podlaski
Sarnaki
Grabarka
Kleszczele
Łącznie- 140 km :)

PLAN DNIA:
4:40- już tradycyjnie- POBUDKA!!!
5:45- wyjazd
śniadanko po 54 km… i dalej w drogę
zwiedzanie Góry Grabarki, cerkwii prawosławnych…
16:15- Msza Św. w Kleszczelach - kościół pw. św. Zygmunta
Ognisko
Nocleg na plebanii w Kleszczelach- DZIĘKUJEMY BARDZO księdzu proboszczowi za gościnę :)



Kolejny dzień… Kolejne kilometry w nogach…
Zmęczenie coraz większe, ale atrakcji nam nie brakuje :D
Jadąc opowiadamy sobie historyjki, śpiewamy (fałszujemy :P i w dodatku nie znamy tekstów) :), więc droga mija nam szybciutko…
Dzisiaj złapał nas na ostatnie 5 km lekki deszczyk, ale nie straszna nam niepogoda… i pedałujemy dalej :D
/Magda/

No co tu dużo mówić, trzeba wstawać i jechać, nie ma innej opcji. Z każdym kolejnym dniem czujemy się coraz bardziej jak automaty, jednak nie poddajemy się ;) Matko Boża Ostrobramska prowadź nas na dalszej drodze.
/Sabina/

W mordę – wind….. tzn. biednemu wiatr zawsze w oczy…  Tak od rana do 15 00, gdyby nie to, to byłoby „więcej z najwięcej”  kolejne kilometry pokonane, kolejne granice, kolejne trudności i kryzysy za nami….. mam nadzieję…. Św. Zygmunt w Kleszczelach załatwił nam wszystko na medal….. Dziękujemy Ks. Janowi – Proboszczowi….
/x Zygmunt/

Dziś pokonywaliśmy kolejne kilometry, wiatr, a przede wszystkim samych siebie… Początek był niezły – do śniadania 54 km. Potem jednak szyki popsuł nam wiatr… Na całe szczęście po południu zaczęło zbierać się na burzę, a kiedy deszcz powoli spadał z nieba, wszyscy niespodziewanie dostali przyśpieszenia… Wieczorem było interesujące ognisko i duuużo jedzenia (węgiel kiełbasiany, mleko, arbuz, syrop wiśniowy, serek wiejski, papryka konserwowa, herbata, bułki, ogórki, wafle ryżowe z nutellą, sałatka, jagodzianki – ogółem wszystko ze wszystkim)…
Piękne były dziś cerkwie i krajobraz, a najśmieszniejszym wydarzeniem było kopanie na odległość wróbelka na rynku pewnego miasteczka przez Sabinę… Sama stwierdziła, że pobiła Chucka Norrisa…
/Karolina/