niedziela, 21 lipca 2013

21.07.- DZIEŃ VI

TRASA:
Kleszczele
Hajnówka 
Michałowo
Gródek
Kruszyniany
Sokółka

PLAN DNIA:
Pobudka tradycyjnie 4.30

Uroczysta Msza Św. w Hajnówce 7.00 a następnie śniadanko :)
Po drodze zwiedzaliśmy cerkwie, kościoły, meczet….
i w końcu długo wyczekiwana Sokółka czyli miejsce cudu Eucharystycznego  i nocleg przy parafii :)
Kolacja i odpoczynek :)

Pierwsza złapana guma za nami :D  ( oczywiście przez Księdza )
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo długi  …. :)

/Ania/

Poranne wstawanie, już weszło wszystkim w krew – prawie wszystkim…. Pożegnanie i błogosławieństwo ks. Proboszcza Jana….. kolejne granice pokonane…… Msza św.  Hajnówce…. Spotkanie z pięknymi Ministrantkami…….
Wyścigi z czasem…… i pogodą……  niedzielny obiad….. podwieczorek u Tatarów polskich…. I znów wiatr w oczy….. a raczej walka z podmuchami…… wreszcie ….. Sokółka….. To była długa i pełna wrażeń Niedziela……
Jesteśmy nieprzemakalni, jesteśmy normalni….. choć mówią 
inaczej….. Nasze peleryny są pewne,   deszcze  i burze nas omijają….
/x Zygmunt/

Już 6 dzień za nami i prawie 900 km w nogach, ale nie odpuszczamy. Nie przyjechaliśmy tutaj po to, aby „leżeć bykiem”, ale by odpocząć, a naszym odpoczynkiem jest rower ;] Pomimo tego, że dzisiaj jest niedziela wstaliśmy skoro świt i ruszyliśmy na mszę św. do Hajnówki. Na trasie zwiedziliśmy m.in. największą cerkiew w Europie oraz meczet, a także doświadczyliśmy 6 km wibrotreningu na cellulit :P po kamienistej drodze. Wszystkim odwiedzającym naszego bloga: POZDROWIENIA Z SOKÓŁKI ;)
/Sabina/

Jak do tej pory to był dla mnie najcięższy dzień – zmęczenie daje się we znaki. Był też bardzo ciekawy – zobaczyliśmy (i spróbowaliśmy) wiele ciekawych rzeczy. Byliśmy dziś w kościele katolickim, cerkwi prawosławnej i meczecie, a więc różnorodność zwiedzanych obiektów była duża… Ogólnie dzień uważam za udany i czuję się szczęśliwa, że jestem właśnie tutaj. Pozdrowienia dla całej rodziny…
/Karolina/

Pogoda jak zwykle nam dopisała, choć pod koniec troszkę wiało i prawie zrzucało nas z rowerów… Ale w końcu trudności są po to, by je pokonywać… I takim sposobem udało nam się dotrzeć do Sokółki i pokonać kolejne 150 km… :)
Odwiedziliśmy dzisiaj cerkiew, gdzie mogłyśmy posłuchać fragmentu Mszy, która była odprawiana w języku starocerkiewnym, więc nie zrozumiałyśmy nic :P
Byliśmy także w Kruszynianach, gdzie zwiedziliśmy meczet i posłuchaliśmy Tatara, który przybliżył nam jak wygląda religia islamska…

Zjedliśmy też deser w jurcie tatarskiej- Bachlawę i Mantę…
Jechało mi się bardzo dobrze i cieszę się, że mogłam zobaczyć 
miejsce cudu Eucharystycznego, jakim jest Sokółka. :D
/Magda/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz