21.07.- DZIEŃ VI
TRASA:
Kleszczele
Hajnówka
Michałowo
Gródek
Kruszyniany
Sokółka
PLAN DNIA:
Pobudka tradycyjnie 4.30
Uroczysta Msza Św. w Hajnówce 7.00 a następnie śniadanko :)
Po drodze zwiedzaliśmy cerkwie, kościoły, meczet….
i w końcu długo wyczekiwana Sokółka czyli miejsce cudu Eucharystycznego i nocleg przy parafii :)
Kolacja i odpoczynek :)
Pierwsza
złapana guma za nami :D ( oczywiście przez Księdza )
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo długi …. :)
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo długi …. :)
/Ania/
Poranne wstawanie, już weszło wszystkim w krew – prawie wszystkim….
Pożegnanie i błogosławieństwo ks. Proboszcza Jana….. kolejne granice pokonane……
Msza św. Hajnówce…. Spotkanie z pięknymi
Ministrantkami…….
Wyścigi z czasem…… i pogodą…… niedzielny obiad….. podwieczorek u Tatarów
polskich…. I znów wiatr w oczy….. a raczej walka z podmuchami…… wreszcie …..
Sokółka….. To była długa i pełna wrażeń Niedziela……
Jesteśmy nieprzemakalni, jesteśmy normalni….. choć mówią
inaczej….. Nasze peleryny są pewne, deszcze i burze nas omijają….
Jesteśmy nieprzemakalni, jesteśmy normalni….. choć mówią
inaczej….. Nasze peleryny są pewne, deszcze i burze nas omijają….
/x Zygmunt/
Już 6 dzień za nami i prawie 900 km w nogach, ale nie odpuszczamy.
Nie przyjechaliśmy tutaj po to, aby „leżeć bykiem”, ale by odpocząć, a naszym
odpoczynkiem jest rower ;] Pomimo tego, że dzisiaj jest niedziela wstaliśmy
skoro świt i ruszyliśmy na mszę św. do Hajnówki. Na trasie zwiedziliśmy m.in.
największą cerkiew w Europie oraz meczet, a także doświadczyliśmy 6 km wibrotreningu
na cellulit :P po kamienistej drodze. Wszystkim odwiedzającym naszego bloga:
POZDROWIENIA Z SOKÓŁKI ;)
/Sabina/
Jak do tej pory to był dla mnie najcięższy dzień – zmęczenie
daje się we znaki. Był też bardzo ciekawy – zobaczyliśmy (i spróbowaliśmy)
wiele ciekawych rzeczy. Byliśmy dziś w kościele katolickim, cerkwi prawosławnej
i meczecie, a więc różnorodność zwiedzanych obiektów była duża… Ogólnie dzień
uważam za udany i czuję się szczęśliwa, że jestem właśnie tutaj. Pozdrowienia
dla całej rodziny…
/Karolina/
Pogoda jak zwykle nam dopisała, choć pod koniec troszkę wiało
i prawie zrzucało nas z rowerów… Ale w końcu trudności są po to, by je
pokonywać… I takim sposobem udało nam się dotrzeć do Sokółki i pokonać kolejne
150 km… :)
Odwiedziliśmy dzisiaj cerkiew, gdzie mogłyśmy posłuchać fragmentu
Mszy, która była odprawiana w języku starocerkiewnym, więc nie zrozumiałyśmy
nic :P
Byliśmy także w Kruszynianach, gdzie zwiedziliśmy meczet i
posłuchaliśmy Tatara, który przybliżył nam jak wygląda religia islamska…
Zjedliśmy też deser w jurcie tatarskiej- Bachlawę i Mantę…
Jechało mi się bardzo dobrze i cieszę się, że mogłam
zobaczyć
miejsce cudu Eucharystycznego, jakim jest Sokółka. :D
/Magda/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz