TAKIE MAŁE PODSUMOWANIE NASZEJ WYPRAWY :D
W dzień gorącego lata
nasza banda w składzie wymiata:
Pan Kaziu, Magda, Karolina
Ksiądz Zygmunt, Ania, Sabina.
Mieliśmy gonitwę,
bo wyruszyliśmy na Litwę.
Codziennie pedałowaliśmy,
a wieczorami umieraliśmy.
Pan Kaziu samochodem jedzie
i nasze torby wiezie.
Rower jest jak piłka nożna,
nas do zawodników porównać można.
Ksiądz –
napastnik, Karolina i Ania – pomocnik
Magda i Sabina – obrona, a Pan Kaziu nas dopingował.
Piłkarze zdobywają gole,
a my raz na górze, raz na dole.
Ania z rana jak śmietana,
więc jak wypędziła w przód,
to nas ogarniał głód.
Za dużo kawy wypijała,
TOI TOII potrzebowała.
Karolina pędziła jak świr,
więc wleciała w żwir.
I gdy dużo narzekała,
wieczorem z bólu jęczała.
Chodziła jak kaleka,
a droga była jeszcze daleka.
Sabina jak wenę miała
to cytatami z ręki sypała.
Wszystkich tym rozśmieszała
i nastrój poprawiała.
Sztuczne oczy miała,
bez nich niczego nie widziała.
Magda jechała jak strzała,
widać było, że się nie obijała.
Razem z Anią najbardziej były ogarnięte,
już prawie jak święte.
Magdalena była najwytrwalsza,
wolała jechać trochę z dalsza.
Księdza jeszcze mamy na przyczepce,
tak się nas uczepił i zgubić się nie chce.
Cały czas nas poganiał,
jeść nam skończyć nie pozwalał...
Jechaliśmy przez Głęboki Bród,
pokonywaliśmy każdy trud.
Wstawaliśmy bardzo wczas,
a mimo to nie wyruszaliśmy na czas.
Po drodze wszystko nadrabialiśmy,
bo porządnie pedałowaliśmy.
Wszyscy szczęśliwie dojechali,
bo jesteśmy NIEPOKONANI!!!
Wspólnymi siłami to napisaliśmy
i dużo się przy tym śmialiśmy :D
/Praca zbiorowa:
Sabina
Ania
Magda
x Zygmunt/
piątek, 26 lipca 2013
czwartek, 25 lipca 2013
25.07. - DZIEŃ X
Rano tradycyjnie Msza św. dziś z św. Jakubem patronem pielgrzymów :)
Wyborowe śniadanko u sióstr i ostatnie pakowanie kierunek POLSKA.
ale po drodze zwiedziliśmy malownicze miasteczko TROKI…. Wydanie ostatnich pieniędzy w Litewskim supermarkecie i do domku :D
Podsumowanie: nigdy w życiu nie zjadłam tyle czekolady co na tym wyjeździe ;)
Bardzo Dziękuje Madzi, Sabince, Karolinie, ks. Zygmuntowi i panu Kazimierzowi za wspólne pielgrzymowanie i czas spędzony razem.
cytat Sabinki na dziś ; „ja wyszłam przynajmniej fotogenicznie a ty jak palant” :D
/Ania/
Dzień rozpoczęliśmy Mszą w Wilnie, potem śniadanko i…
Ruszamy w drogę…
Odwiedziliśmy TROKI, gdzie widzieliśmy piękny zamek otoczony 3 jeziorami…
Potem niestety nadszedł czas, by wracać do domu…
Cały wyjazd będę wspominać bardzo miło i długo nie zapomnę tych dni na rowerze :)
Dziękuję Sabinie, Ani i Karolinie za wspólne pielgrzymowanie,
księdzu Zygmuntowi za cierpliwość do nas,
a panu kierowcy za wsparcie duchowe :P
/Magda/
Rano tradycyjnie Msza św. dziś z św. Jakubem patronem pielgrzymów :)
Wyborowe śniadanko u sióstr i ostatnie pakowanie kierunek POLSKA.
ale po drodze zwiedziliśmy malownicze miasteczko TROKI…. Wydanie ostatnich pieniędzy w Litewskim supermarkecie i do domku :D
Podsumowanie: nigdy w życiu nie zjadłam tyle czekolady co na tym wyjeździe ;)
Bardzo Dziękuje Madzi, Sabince, Karolinie, ks. Zygmuntowi i panu Kazimierzowi za wspólne pielgrzymowanie i czas spędzony razem.
cytat Sabinki na dziś ; „ja wyszłam przynajmniej fotogenicznie a ty jak palant” :D
/Ania/
Dzień rozpoczęliśmy Mszą w Wilnie, potem śniadanko i…
Ruszamy w drogę…
Odwiedziliśmy TROKI, gdzie widzieliśmy piękny zamek otoczony 3 jeziorami…
Potem niestety nadszedł czas, by wracać do domu…
Cały wyjazd będę wspominać bardzo miło i długo nie zapomnę tych dni na rowerze :)
Dziękuję Sabinie, Ani i Karolinie za wspólne pielgrzymowanie,
księdzu Zygmuntowi za cierpliwość do nas,
a panu kierowcy za wsparcie duchowe :P
/Magda/
Troki to bardzo piękne, malownicze miasteczko, położone na
półwyspie oblanym trzema jeziorami. Widoczek zapamiętam do końca życia…
Pielgrzymka rowerowa do Wilna to był wyczyn, którego nie można zapomnieć… Mam
nadzieję, że jeszcze kiedyś pojadę na podobny wyjazd ;)
Dziękuję wszystkim i OGARNIJCIE SIĘ!!!
/Sabina/
Wyjechaliśmy z Wilna. Z tego Wilna, w którym miałam nawet
swoją dzielnicę. Z
tego Wilna, które było naszym celem, do którego tyle czasu zmierzaliśmy. Muszę
powiedzieć, że bardzo na tym wyjeździe odpoczęłam… Mimo tych kilometrów,
wczesnych pobudek, długich dni… Święty Paweł napisał takie zdanie, które dobrze
ilustruje to, czego na tym wyjeździe doświadczyłam: „Albowiem ilekroć
niedomagam, tylekroć jestem mocny”.
A dziś odwiedziliśmy jeszcze Troki – na szczęście (?) już
samochodem. Może trochę dziwnie wyglądało, kiedy przed zamkiem z własnych ciał
ustawialiśmy napis: „TROKI”:D.
Było pięknie…
Myślę, że ta wyprawa to był najlepszy pomysł na spędzenie
tych kilku wakacyjnych dni i że ten czas dobrze wykorzystałam. Dziękuję
dziewczynom za chwile spędzone razem, panu kierowcy za dzielenie się z nami
pogodą ducha, a szczególnie ks. Zygmuntowi, który włożył w to wszystko tyle
trudu i pracy i bez którego ta pielgrzymka nie miałaby szansy się rozpocząć, a
co dopiero zakończyć…
No i tak na koniec – coś mi z tego wyjazdu zostało…
/Karolina/
Św. Jakuba i św. Krzysztofa patronów pielgrzymów, więc nie
mogło być lepiej…. Przy ołtarzu podziękowaliśmy s. Zycie i wszystkim naszym dobroczyńcą.
Śniadanko, pakowanie i wyjazd do domu….
Zabraliśmy się i w Troki i sesje zdjęciowa - w drogę z Nami …… Coś się
zaczęło…… coś się kończy….. coś się zacznie….. Panie błogosław, Matko
ochraniaj……
Jesteśmy pielgrzymami…..
Ciągle w drodze…
Ciągle w drodze…
Do następnego razu……
/x Zygmunt/
środa, 24 lipca 2013
24.07. - DZIEŃ IX
WILNO
!!!! nasz cel zdobyty!
Msza św. u Pani Ostrobramskiej, a potem zwiedzanie Wilna z panią Teresą która oprowadziła nas po najciekawszych zakątkach tego miasta J Najpiękniejsze miejsce to kościół św. Anny w stylu Gotyckim przed którym musiałam zostawić szatana przed progiem aby wejść do domu Bożego w pokoju.
Na koniec dnia „uczta prawdziwa” czyli ostatnia wspólna kolacja przy świecach :D
Dzień minął bardzo intensywnie i ciekawie...
Wilno… Warto było to zobaczyć…
Wielkim zaszczytem było dla mnie czytać czytanie na Mszy św.
w Ostrej Bramie. Zwiedziliśmy dziś tyle wspaniałych zabytków, że aż się
mieszają w głowie… Największy podziw wzbudzał jednak kościół pw. Świętych
Piotra i Pawła, którego ciekawym elementem była droga człowieka do Boga wiodąca
wzdłuż ścian świątyni. Drugą rzeczą było zdanie sobie sprawy, że można kościół
tak zniszczyć, jak to zrobiono z cerkwią greko – katolicką p.w. Świętego Ducha…
Nigdy wcześniej czegoś takiego na żywo nie widziałam… Wilno to pierwsze miejsce
za granicą, w którym spotkałam tak dużo Polaków… Ogromne przeżycie stanowiło
dla mnie odwiedzenie cerkwi, w której na środku stał baldachim, a pod nim ciała
trzech wileńskich świętych męczenników prawosławnych: Antoniego, Jana i
Eustachego… Ogółem pisząc – widzieliśmy dziś bardzo dużo, a tego co i jak nie
da się tak do końca opisać słowami… Po prostu trzeba to zobaczyć osobiście…
Dziękuję wszystkim za całą tą wyprawę.
/Karolina/
Dzisiaj nocleg w Wilnie. Trochę dłużej pospaliśmy, bo aż do
7 czasu polskiego (8 czasu litewskiego).
Czujemy się dziwnie, że nie trzeba już wstawać o świcie i jechać… Dzisiejszy dzień spędziliśmy na zwiedzaniu stolicy Litwy. Moim zdaniem najbardziej interesującym zabytkiem był kościół św. Piotra
i Pawła (zaliczany do klasy zabytków 0 – najładniejszych na świecie), który był ozdabiany przez wybitnych włoskich artystów.
Czujemy się dziwnie, że nie trzeba już wstawać o świcie i jechać… Dzisiejszy dzień spędziliśmy na zwiedzaniu stolicy Litwy. Moim zdaniem najbardziej interesującym zabytkiem był kościół św. Piotra
i Pawła (zaliczany do klasy zabytków 0 – najładniejszych na świecie), który był ozdabiany przez wybitnych włoskich artystów.
/Sabina/
O Ty co Bronisz Jasnej Góry i w Ostrej świecisz Bramie….
Dziękujemy za ten czas łaski….. za pielgrzymkę śladami Ojców. Eucharystia to
dziękczynienie – dziękowaliśmy Bogu i ludziom za wszystkie łaski i dary……
Spacer po Wilnie i świadectwo pani Teresy….. Dziękujemy Siostrze Zycie za
wszystko….
Bogu i ludziom niech będą dzięki…..
Pozdrawiamy i pamiętamy w modlitwach o wszystkich.
/x Zygmunt/
Msza św. u Pani Ostrobramskiej, a potem zwiedzanie Wilna z panią Teresą która oprowadziła nas po najciekawszych zakątkach tego miasta J Najpiękniejsze miejsce to kościół św. Anny w stylu Gotyckim przed którym musiałam zostawić szatana przed progiem aby wejść do domu Bożego w pokoju.
Na koniec dnia „uczta prawdziwa” czyli ostatnia wspólna kolacja przy świecach :D
Dzień minął bardzo intensywnie i ciekawie...
ZA WSZYSTKO CHWAŁA PANU !!!
/Ania/
W końcu dotarliśmy do OSTREJ BRAMY!!! I pokłoniliśmy się
naszej najlepszej Matce :D
Już rano – o godz. 10:00 uczestniczyliśmy w Mszy Św. w kaplicy przed cudownym obrazem… Bardzo cieszę się, że właśnie w takim miejscu mogłam zaśpiewać psalm i w ten sposób jeszcze bardziej włączyć się w to nasze dziękczynienie za szczęśliwe pielgrzymowanie :)
Potem był czas na zwiedzanie… Odwiedziliśmy chyba wszystkie kościoły i cerkwie w Wilnie :P
Pani przewodnik była bardzo miła i opowiadała nam wiele ciekawych rzeczy o odwiedzanych obiektach…
Najbardziej zapadła mi w pamięć kaplica św. Kazimierza, który gdy umarł i po 123 latach otworzono grób zobaczono, że ciało jest w pełni zachowane, a ze środka wydobywał się piękny zapach lilii…
Podobał mi się także piękny barokowy kościół pw. św. Piotra i Pawła, gdzie była kaplica świętych dziewic – tam była m.in. rzeźba św. Marii Magdaleny, która była oczywiście wspaniała (jak wszystkie Magdy oczywiście :P)…
Mimo zmęczenia czuję się bardzo szczęśliwa, że mogę tu być i mogłam zobaczyć te wszystkie cudowne miejsca… :D
Dziękujemy wszystkim sponsorom, dzięki którym ta pielgrzymka mogła się odbyć :)
Już rano – o godz. 10:00 uczestniczyliśmy w Mszy Św. w kaplicy przed cudownym obrazem… Bardzo cieszę się, że właśnie w takim miejscu mogłam zaśpiewać psalm i w ten sposób jeszcze bardziej włączyć się w to nasze dziękczynienie za szczęśliwe pielgrzymowanie :)
Potem był czas na zwiedzanie… Odwiedziliśmy chyba wszystkie kościoły i cerkwie w Wilnie :P
Pani przewodnik była bardzo miła i opowiadała nam wiele ciekawych rzeczy o odwiedzanych obiektach…
Najbardziej zapadła mi w pamięć kaplica św. Kazimierza, który gdy umarł i po 123 latach otworzono grób zobaczono, że ciało jest w pełni zachowane, a ze środka wydobywał się piękny zapach lilii…
Podobał mi się także piękny barokowy kościół pw. św. Piotra i Pawła, gdzie była kaplica świętych dziewic – tam była m.in. rzeźba św. Marii Magdaleny, która była oczywiście wspaniała (jak wszystkie Magdy oczywiście :P)…
Mimo zmęczenia czuję się bardzo szczęśliwa, że mogę tu być i mogłam zobaczyć te wszystkie cudowne miejsca… :D
Dziękujemy wszystkim sponsorom, dzięki którym ta pielgrzymka mogła się odbyć :)
A jutro tyłki w Troki, a potem już do domu…
/Magda/
wtorek, 23 lipca 2013
23.07. - DZIEŃ VIII
TRASA:
Berżniki
Kapciamiestis
Leipalingis
Merkine
Perloja
Senoji Varena
Paneriai
Wilno
Rekordowa ilość kilometrów- 175 :D
Berżniki
Kapciamiestis
Leipalingis
Merkine
Perloja
Senoji Varena
Paneriai
Wilno
Rekordowa ilość kilometrów- 175 :D
PLAN DNIA:
4:40 – pobudka
6:00 – wyjazd
ok.7 – przekroczenie granicy Polsko – Litewskiej
i jazda w kierunku Wilna
18:20 – jesteśmy na miejscu!!!
kolacja i wymarzony przez wszystkich NOCLEG :P
4:40 – pobudka
6:00 – wyjazd
ok.7 – przekroczenie granicy Polsko – Litewskiej
i jazda w kierunku Wilna
18:20 – jesteśmy na miejscu!!!
kolacja i wymarzony przez wszystkich NOCLEG :P
Poranek z wiaterkiem i mżawką….. zielona granica….. pola,
lasy, lasy, pola,…. Deszczyk, wiaterek…. I tak…. Przez 7 godzin…… Poznawanie
specjałów kuchni litewskiej organoleptycznie….. , Wilna z perspektywy
obwodnicy….. od 8 dni próbuję zgubić „ ogon” urwać się czterem szalonym…… To
był niesamowity dzień i nie chodzi tylko o km,…. Ania, Magdalena, Sabina, Karolina……
jesteście Wielkie. Gratulacje ……
Jutro przed Matką Ostrobramską będziemy dziękować za ten
czas, za Wszystkich, którzy pomogli na przebyć tę Pielgrzymkę cdn.
/x Zygmunt/
Kolejny dzień na rowerze nie przywitał nas niestety piękną
pogodą… Od rana padał deszcz, ale my nie jesteśmy z cukru i deszczu się nie
boimy :P
W pierwszej wersji mieliśmy dziś dojechać do Trok, a stamtąd kolejnego dnia pokonać te ostatnie kilometry do Wilna…
Ale mieliśmy tyle siły i zapału, że już jesteśmy w Wilnie :D
Dziwnie będzie jutro wstać późno (koło 8 :P) i nie musieć ubierać się i pędzić na rower…
W pierwszej wersji mieliśmy dziś dojechać do Trok, a stamtąd kolejnego dnia pokonać te ostatnie kilometry do Wilna…
Ale mieliśmy tyle siły i zapału, że już jesteśmy w Wilnie :D
Dziwnie będzie jutro wstać późno (koło 8 :P) i nie musieć ubierać się i pędzić na rower…
Teraz jeszcze zostało nam dotrzeć do Ostrej Bramy i zwiedzić Wilno, a potem
czas wracać do domu… Pozdrowienia z Wilna :*
/Magda/
Koniec jazdy… A dopiero wszystko się zaczęło… Chociaż był
deszcz i zimno dawało nam w kość, dojechaliśmy do Wilna, a także pobiliśmy nasz
rekord - przejechaliśmy w jeden dzień 176 km.
„We are the champions”… Jesteśmy z siebie dumni, że całą trasę (1167 km)
pokonaliśmy na rowerach w 8 dni. Ten wyjazd na pewno na długo pozostanie nam w
pamięci… ;)
/Sabina/
No i dojechaliśmy… Dziś było najdłużej, najszybciej i
najbardziej mokro… Od momentu, gdy zobaczyliśmy tablicę ogłaszającą, że
wjeżdżamy do Wilna, od razu jechało się lżej i mimo że trzeba było jeszcze
sporo kilometrów przejechać do noclegu skomplikowanymi trasami, to na miejscu
satysfakcja i radość przysłoniły zmęczenie… Już jutro dotrzemy do naszego celu
– Ostrej Bramy i odwiedzimy Matkę, do której zmierzaliśmy przez ostatnie 8 dni…
Udało się – i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa…
/Karolina/
Najdłuższy, Najzimniejszy, Najwięcej kilometrów i NAJLEPSZY
dzień!
Tradycyjnie pobudka bardzo wczas i kierunek Wilno…
Deszcz, wiatr i zimno nie wygrał z nami i dojechaliśmy do naszego celu!
Jutro ukłonimy się przed Matką Ostrobramską i podziękujemy za ten czas pielgrzymowania.
Dziękuję za ten wspólny wyjazd i czas spędzony razem! WARTO BYŁO!!!
Tradycyjnie pobudka bardzo wczas i kierunek Wilno…
Deszcz, wiatr i zimno nie wygrał z nami i dojechaliśmy do naszego celu!
Jutro ukłonimy się przed Matką Ostrobramską i podziękujemy za ten czas pielgrzymowania.
Dziękuję za ten wspólny wyjazd i czas spędzony razem! WARTO BYŁO!!!
Pozdrowienia dla rodziców, dziadków i moich najbliższych z
Wilna z modlitwą!
/Ania/
22.07.- DZIEŃ VII
TRASA:
Sokółka
Dąbrowa Białostocka
Mikaszówka
Lipsk
Strzelcowizna
Giby
Berżniki
Tylko 100 km :D
PLAN DNIA:
5:30 - pobudka
7:10 – dwa śniadania (jedno na plebanii i jedno w hotelu)
8:30 – wyjazd
zwiedziliśmy kilka kościołów :)
przyjazd na nocleg
„Jedziemy w górę mapy, morze jest na północy…” – ta piosenka „Luxtorpedy” i wiele innych wybrzmiewało z naszych ust podczas trasy, a kiedy nie śpiewaliśmy był czas na reklamę i kumulację totolotka. „Dzisiaj „szczęśliwy numerek” to 10” – stwierdziłam, i jak się okazało naszym numerkiem na obiedzie też była „10” – po prostu trafiłam w dziesiątkę B-) Tak w ogóle to jedzie nam się wyśmienicie. W najgorszym wypadku jeszcze 2 dni jazdy… Pozostało nam tylko pytanie: czy jutro dojedziemy do Wilna czy pojutrze?
/Sabina/
Sprostowanie: problemy z oponami i dętkami to nie moja specjalność, ja tylko naprawiam a „szefowie” potwierdzają mniej lub bardziej…..Dzisiaj dzień rozpoczęliśmy od spotkania Panem Jezusem w obecności cudu w Sokółce….. Śniadanie u ks. Proboszcza na Plebanii dla wszystkich…… Wyjazd z poślizgiem o 8 30 i znowu wietrzyk w oczy lub boczki….. 40 km za nami a niektórzy myśleli, że już 100….. Biebrza, kanał augustowski. Historia kościół w Lipsku, Berżnikach, bunkry, mordy na Polakach w Gibach sowieci i władza ludowa (2000 uwięzionych 600 zaginionych) do dziś temat tabu…..
/x Zygmunt/
Cytat na dziś: „ Ciężko jest żyć lekko”Późna pobudka bo aż o 5.40 :D
Msza św. i podwójne śniadanie :DI znowu biednemu wiatr w oczy :) Pomimo trudności dzień minął bardzo przyjemnie i szybko ;) Pozdrowienia dla rodziców i naszych najbliższych :*
/Ania/
Najważniejszym wydarzeniem dzisiaj była pobudka o godzinie (dopiero) 5.30… Dzień rozpoczęliśmy od Mszy św. i dwóch śniadań, a następnie ruszyliśmy w drogę, która dobiegła końca w Berżnikach. W między czasie zaliczyłam wywrotkę na piasku, która na szczęście skończyła się tylko obtarciem kolana… Pogoda nam dopisywała, choć jak zwykle wiatr spowalniał nasze ruchy i uniemożliwiał jazdę bez pedałowania nawet z górki…
/Karolina/
Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy Mszą Św. w Sokółce… Miałam śpiewać psalm, ale kiedy wyszłam z ławki okazało się, że pan organista jest szybszy… :P Po Mszy jeden z księży, z którymi jedliśmy śniadanko stwierdził, że mogłam „iść na przebój” – wyjść i zacząć śpiewać, a wtedy organista by się uciszył oraz że to nieostatnie upokorzenie w moim życiu :P
Ciekawym widokiem dzisiaj były konie, które pasły się przed kościołem w Berżnikach :D
Niektórzy się ich bali, więc ci odważniejsi zostali zamknięci na placu kościelnym.. :P
Hasło Sabiny na dziś (jedno z kilku….): „Filozof XXI wieku to nie filozof” :)
/Magda/
TRASA:
Sokółka
Dąbrowa Białostocka
Mikaszówka
Lipsk
Strzelcowizna
Giby
Berżniki
Tylko 100 km :D
PLAN DNIA:
5:30 - pobudka
7:10 – dwa śniadania (jedno na plebanii i jedno w hotelu)
8:30 – wyjazd
zwiedziliśmy kilka kościołów :)
przyjazd na nocleg
„Jedziemy w górę mapy, morze jest na północy…” – ta piosenka „Luxtorpedy” i wiele innych wybrzmiewało z naszych ust podczas trasy, a kiedy nie śpiewaliśmy był czas na reklamę i kumulację totolotka. „Dzisiaj „szczęśliwy numerek” to 10” – stwierdziłam, i jak się okazało naszym numerkiem na obiedzie też była „10” – po prostu trafiłam w dziesiątkę B-) Tak w ogóle to jedzie nam się wyśmienicie. W najgorszym wypadku jeszcze 2 dni jazdy… Pozostało nam tylko pytanie: czy jutro dojedziemy do Wilna czy pojutrze?
/Sabina/
Sprostowanie: problemy z oponami i dętkami to nie moja specjalność, ja tylko naprawiam a „szefowie” potwierdzają mniej lub bardziej…..Dzisiaj dzień rozpoczęliśmy od spotkania Panem Jezusem w obecności cudu w Sokółce….. Śniadanie u ks. Proboszcza na Plebanii dla wszystkich…… Wyjazd z poślizgiem o 8 30 i znowu wietrzyk w oczy lub boczki….. 40 km za nami a niektórzy myśleli, że już 100….. Biebrza, kanał augustowski. Historia kościół w Lipsku, Berżnikach, bunkry, mordy na Polakach w Gibach sowieci i władza ludowa (2000 uwięzionych 600 zaginionych) do dziś temat tabu…..
/x Zygmunt/
Cytat na dziś: „ Ciężko jest żyć lekko”Późna pobudka bo aż o 5.40 :D
Msza św. i podwójne śniadanie :DI znowu biednemu wiatr w oczy :) Pomimo trudności dzień minął bardzo przyjemnie i szybko ;) Pozdrowienia dla rodziców i naszych najbliższych :*
/Ania/
Najważniejszym wydarzeniem dzisiaj była pobudka o godzinie (dopiero) 5.30… Dzień rozpoczęliśmy od Mszy św. i dwóch śniadań, a następnie ruszyliśmy w drogę, która dobiegła końca w Berżnikach. W między czasie zaliczyłam wywrotkę na piasku, która na szczęście skończyła się tylko obtarciem kolana… Pogoda nam dopisywała, choć jak zwykle wiatr spowalniał nasze ruchy i uniemożliwiał jazdę bez pedałowania nawet z górki…
/Karolina/
Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy Mszą Św. w Sokółce… Miałam śpiewać psalm, ale kiedy wyszłam z ławki okazało się, że pan organista jest szybszy… :P Po Mszy jeden z księży, z którymi jedliśmy śniadanko stwierdził, że mogłam „iść na przebój” – wyjść i zacząć śpiewać, a wtedy organista by się uciszył oraz że to nieostatnie upokorzenie w moim życiu :P
Ciekawym widokiem dzisiaj były konie, które pasły się przed kościołem w Berżnikach :D
Niektórzy się ich bali, więc ci odważniejsi zostali zamknięci na placu kościelnym.. :P
Hasło Sabiny na dziś (jedno z kilku….): „Filozof XXI wieku to nie filozof” :)
/Magda/
niedziela, 21 lipca 2013
21.07.- DZIEŃ VI
TRASA:
Kleszczele
Hajnówka
Michałowo
Gródek
Kruszyniany
Sokółka
PLAN DNIA:
Pobudka tradycyjnie 4.30
Uroczysta Msza Św. w Hajnówce 7.00 a następnie śniadanko :)
Po drodze zwiedzaliśmy cerkwie, kościoły, meczet….
i w końcu długo wyczekiwana Sokółka czyli miejsce cudu Eucharystycznego i nocleg przy parafii :)
Kolacja i odpoczynek :)
Pierwsza
złapana guma za nami :D ( oczywiście przez Księdza )
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo długi …. :)
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo długi …. :)
/Ania/
Poranne wstawanie, już weszło wszystkim w krew – prawie wszystkim….
Pożegnanie i błogosławieństwo ks. Proboszcza Jana….. kolejne granice pokonane……
Msza św. Hajnówce…. Spotkanie z pięknymi
Ministrantkami…….
Wyścigi z czasem…… i pogodą…… niedzielny obiad….. podwieczorek u Tatarów
polskich…. I znów wiatr w oczy….. a raczej walka z podmuchami…… wreszcie …..
Sokółka….. To była długa i pełna wrażeń Niedziela……
Jesteśmy nieprzemakalni, jesteśmy normalni….. choć mówią
inaczej….. Nasze peleryny są pewne, deszcze i burze nas omijają….
Jesteśmy nieprzemakalni, jesteśmy normalni….. choć mówią
inaczej….. Nasze peleryny są pewne, deszcze i burze nas omijają….
/x Zygmunt/
Już 6 dzień za nami i prawie 900 km w nogach, ale nie odpuszczamy.
Nie przyjechaliśmy tutaj po to, aby „leżeć bykiem”, ale by odpocząć, a naszym
odpoczynkiem jest rower ;] Pomimo tego, że dzisiaj jest niedziela wstaliśmy
skoro świt i ruszyliśmy na mszę św. do Hajnówki. Na trasie zwiedziliśmy m.in.
największą cerkiew w Europie oraz meczet, a także doświadczyliśmy 6 km wibrotreningu
na cellulit :P po kamienistej drodze. Wszystkim odwiedzającym naszego bloga:
POZDROWIENIA Z SOKÓŁKI ;)
/Sabina/
Jak do tej pory to był dla mnie najcięższy dzień – zmęczenie
daje się we znaki. Był też bardzo ciekawy – zobaczyliśmy (i spróbowaliśmy)
wiele ciekawych rzeczy. Byliśmy dziś w kościele katolickim, cerkwi prawosławnej
i meczecie, a więc różnorodność zwiedzanych obiektów była duża… Ogólnie dzień
uważam za udany i czuję się szczęśliwa, że jestem właśnie tutaj. Pozdrowienia
dla całej rodziny…
/Karolina/
Pogoda jak zwykle nam dopisała, choć pod koniec troszkę wiało
i prawie zrzucało nas z rowerów… Ale w końcu trudności są po to, by je
pokonywać… I takim sposobem udało nam się dotrzeć do Sokółki i pokonać kolejne
150 km… :)
Odwiedziliśmy dzisiaj cerkiew, gdzie mogłyśmy posłuchać fragmentu
Mszy, która była odprawiana w języku starocerkiewnym, więc nie zrozumiałyśmy
nic :P
Byliśmy także w Kruszynianach, gdzie zwiedziliśmy meczet i
posłuchaliśmy Tatara, który przybliżył nam jak wygląda religia islamska…
Zjedliśmy też deser w jurcie tatarskiej- Bachlawę i Mantę…
Jechało mi się bardzo dobrze i cieszę się, że mogłam
zobaczyć
miejsce cudu Eucharystycznego, jakim jest Sokółka. :D
/Magda/
sobota, 20 lipca 2013
20.07.- DZIEŃ V
TRASA:
Kodeń
Janów Podlaski
Sarnaki
Grabarka
Kleszczele
Łącznie- 140 km :)
PLAN DNIA:
4:40- już tradycyjnie- POBUDKA!!!
5:45- wyjazd
śniadanko po 54 km… i dalej w drogę
zwiedzanie Góry Grabarki, cerkwii prawosławnych…
16:15- Msza Św. w Kleszczelach - kościół pw. św. Zygmunta
Ognisko
Nocleg na plebanii w Kleszczelach- DZIĘKUJEMY BARDZO księdzu proboszczowi za gościnę :)
TRASA:
Kodeń
Janów Podlaski
Sarnaki
Grabarka
Kleszczele
Łącznie- 140 km :)
PLAN DNIA:
4:40- już tradycyjnie- POBUDKA!!!
5:45- wyjazd
śniadanko po 54 km… i dalej w drogę
zwiedzanie Góry Grabarki, cerkwii prawosławnych…
16:15- Msza Św. w Kleszczelach - kościół pw. św. Zygmunta
Ognisko
Nocleg na plebanii w Kleszczelach- DZIĘKUJEMY BARDZO księdzu proboszczowi za gościnę :)
Kolejny dzień… Kolejne kilometry w nogach…
Zmęczenie coraz większe, ale atrakcji nam nie brakuje :D
Jadąc opowiadamy sobie historyjki, śpiewamy (fałszujemy :P i w dodatku nie znamy tekstów) :), więc droga mija nam szybciutko…
Dzisiaj złapał nas na ostatnie 5 km lekki deszczyk, ale nie straszna nam niepogoda… i pedałujemy dalej :D
Zmęczenie coraz większe, ale atrakcji nam nie brakuje :D
Jadąc opowiadamy sobie historyjki, śpiewamy (fałszujemy :P i w dodatku nie znamy tekstów) :), więc droga mija nam szybciutko…
Dzisiaj złapał nas na ostatnie 5 km lekki deszczyk, ale nie straszna nam niepogoda… i pedałujemy dalej :D
/Magda/
No co tu dużo mówić, trzeba wstawać i jechać, nie ma innej
opcji. Z każdym kolejnym dniem czujemy się coraz bardziej jak automaty, jednak
nie poddajemy się ;) Matko Boża Ostrobramska prowadź nas na dalszej drodze.
/Sabina/
W mordę – wind….. tzn. biednemu wiatr zawsze w oczy… Tak od rana do 15 00, gdyby nie to, to byłoby
„więcej z najwięcej” kolejne kilometry
pokonane, kolejne granice, kolejne trudności i kryzysy za nami….. mam
nadzieję…. Św. Zygmunt w Kleszczelach załatwił nam wszystko na medal…..
Dziękujemy Ks. Janowi – Proboszczowi….
/x Zygmunt/
Dziś pokonywaliśmy kolejne kilometry, wiatr, a przede
wszystkim samych siebie… Początek był niezły – do śniadania 54 km. Potem jednak
szyki popsuł nam wiatr… Na całe szczęście po południu zaczęło zbierać się na
burzę, a kiedy deszcz powoli spadał z nieba, wszyscy niespodziewanie dostali
przyśpieszenia… Wieczorem było interesujące ognisko i duuużo jedzenia (węgiel kiełbasiany,
mleko, arbuz, syrop wiśniowy, serek wiejski, papryka konserwowa, herbata,
bułki, ogórki, wafle ryżowe z nutellą, sałatka, jagodzianki – ogółem wszystko
ze wszystkim)…
Piękne były dziś cerkwie i krajobraz, a najśmieszniejszym
wydarzeniem było kopanie na odległość wróbelka na rynku pewnego miasteczka
przez Sabinę… Sama stwierdziła, że pobiła Chucka Norrisa…
/Karolina/
piątek, 19 lipca 2013
19.07.- DZIEŃ IV
TRASA:
Wojciechów
Sadurki
Lubartów
Niedźwiada
Parczew
Wisznica
Sławatycze
Kodeń
W sumie tylko 162 km...
PLAN DNIA:
4:40- pobudka
5:30 wyjazd
śniadanie w Kamionce (po 37km)
zwiedzenie cerkwi prawosławnej pw. Świętego Ducha i Bazyliki Mniejszej pw. św. Anny w Kodniu
18:00 Msza w kościele w Kodniu
Nocleg :)
TRASA:
Wojciechów
Sadurki
Lubartów
Niedźwiada
Parczew
Wisznica
Sławatycze
Kodeń
W sumie tylko 162 km...
PLAN DNIA:
4:40- pobudka
5:30 wyjazd
śniadanie w Kamionce (po 37km)
zwiedzenie cerkwi prawosławnej pw. Świętego Ducha i Bazyliki Mniejszej pw. św. Anny w Kodniu
18:00 Msza w kościele w Kodniu
Nocleg :)
Droga była prosta – zero górek i zjazdów, ale dochodzę do
wniosku, że po takiej i do tego niezatłoczonej trasie też jedzie się wspaniale.
Tak właśnie podsumowuję ostatnie godziny. Było świetnie.
/Karolina/
Bo droga długa jest…… Bo droga prosta jest…… kiedy będzie
jakiś zakręt, albo podjazd……. Bo droga ciężka jest…… ale my nie dajemy się…..
nie narzekamy, nie użalamy się, bo Jesteśmy wielcy…., dziewczyny są
wielkie…. Bo droga krótka jest…. Bo
do Matki bliżej jest……
/x Zygmunt/
Najwięcej kilometrów mieliśmy zrobić pierwszego dnia, jednak
dzisiaj, jaki i wczoraj zrobiliśmy więcej niż najwięcej, ale nie mamy na co
narzekać – pocieszamy się tym, że nie musimy iść pieszo ;) W sumie to jedzie
nam się super i tempo mamy zawrotne. Największym naszym wsparciem jest Pan
Kaziu, który dopinguje nas i dodaje nam pogody ducha (gdyby nie on, nie docieralibyśmy
do celu tak szybko). Ciekawe, jaka trasa czeka nas jutro? ;)
/Sabina/
Kolejny
odcinek za nami, dzisiejszy dzień najdłuższy, droga prosta bez zakrętów :) kolejne kilometry za nami i to najważniejsze ;D
/Ania/
Hmm.... Pierwszego dnia miało być najwięcej kilometrów... Jednak okazało się, że można zrobić jeszcze więcej :D
Nie ma to jak w sklepie spożywczym pytać się o maść na otarcia i GARNEK!!!- mina kasjerki bezcenna.... :)
Ogólnie to te kilometry już nas nie przerażają, bo przecież w końcu jesteśmy NAJLEPSI :D
Pozdrawiam :*
/Magda/
czwartek, 18 lipca 2013
18.07.-DZIEŃ III
TRASA:
Kielce
Daleszyce
Górno
Nowa Słupia
Ostrów Świętokrzyski
Bałtów
Solec nad Wisłą
Kłudzie
Opole Lubelskie
Wojciechów
Łącznie przejechaliśmy 158km…
Kielce
Daleszyce
Górno
Nowa Słupia
Ostrów Świętokrzyski
Bałtów
Solec nad Wisłą
Kłudzie
Opole Lubelskie
Wojciechów
Łącznie przejechaliśmy 158km…
PLAN DNIA:
Pobudka: 4:40
Wyjazd: 5:45
Postój w Waśniowie- zwiedzanie kościoła parafialnego pw. św. Piotra i Pawła
Bałtów- zwiedzanie JuraParku :D
Solec nad Wisłą- przepłynięcie promem przez Wisłę
Msza Święta i nocleg w Wojciechowie
Pobudka: 4:40
Wyjazd: 5:45
Postój w Waśniowie- zwiedzanie kościoła parafialnego pw. św. Piotra i Pawła
Bałtów- zwiedzanie JuraParku :D
Solec nad Wisłą- przepłynięcie promem przez Wisłę
Msza Święta i nocleg w Wojciechowie
/Sabina/
Piękne krajobrazy, widoki niesamowite Park krajobrazowy
Kielce i Góry Świętokrzyskie…… Wreszcie małe podjazdy i duże zjazdy…… Daleko
jeszcze….? Ile do promu….? Ile do Wojciechowa….?
/x Zygmunt/
Wczoraj było cudownie, dzisiaj jeszcze lepiej. Wspaniałe
słońce, lekki wiaterek, widoki zapierały dech w piersiach. Jedną z najbardziej
zaskakujących rzeczy była dzisiejsza ewangelia: „Przyjdźcie do mnie wszyscy,
którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Mimo tych prawie
160 kilometrów, nie czuję zmęczenia i już mam ochotę jechać w dalszą trasę.
/Karolina/
Dzisiejszy dzień hmm… wczesna pobudka, a wstać się nie
chciało :P
Najbardziej podobało mi się zwiedzanie parku
jurajskiego oraz zwiedzanie najstarszego Kościoła pw. św. Piotra i Pawła w Górach
Świętokrzyskich.
Najtrudniejszy odciek dla mnie dzisiaj to ostatnie 20 km :)
Pozdrowienia dla wszystkich :*
Najtrudniejszy odciek dla mnie dzisiaj to ostatnie 20 km :)
Pozdrowienia dla wszystkich :*
/Ania/
Dzisiejszy
dzień był dla mnie jak dotąd najtrudniejszy z wszystkich… Nigdy wcześniej nie
przejechałam tylu kilometrów jednego dnia :)
Po drodze odwiedziliśmy Waśniów, gdzie zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez tamtejszego księdza proboszcza za co bardzo mu DZIĘKUJEMY :D
Jedną z wielu atrakcji dzisiejszego dnia była wizyta w Parku Dinozaurów w Bałtowie :D Najciekawsze i w sumie najśmieszniejsze było tam oceanarium 3D :P
Jednak NAJLEPSZE było dla mnie dzwonienie na gongu i w ogóle służenie do Mszy Świętej…
Po drodze odwiedziliśmy Waśniów, gdzie zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez tamtejszego księdza proboszcza za co bardzo mu DZIĘKUJEMY :D
Jedną z wielu atrakcji dzisiejszego dnia była wizyta w Parku Dinozaurów w Bałtowie :D Najciekawsze i w sumie najśmieszniejsze było tam oceanarium 3D :P
Jednak NAJLEPSZE było dla mnie dzwonienie na gongu i w ogóle służenie do Mszy Świętej…
/Magda/
środa, 17 lipca 2013
17.07.- DZIEŃ II
TRASA:
Jasna GóraTRASA:
Św. Anna
Koniecpol
Włoszczowa
Krasocin
Piekoszów
Jaworznia
Kielce
Dzisiejszy etap wynosił: 137 km
PLAN DNIA:
Pobudka: 5.00 :)
Wyjazd: 6.00 :D
Szybkie śniadanko w Koniecpolu po 50 km :P
Zwiedzanie sanktuarium św. Anny oraz kościoła NMP (1399 r.) w Piekoszowie
Włoszczowa czyli przerwa na owoce i dodanie zdjęć z wczorajszego dnia na bloga :P
Msza Św. w kościele św. Jana Chrzciciela w Kielcach o g. 18.00
Następnie krótki spacer na górę widokową ;)
22.00 cisza nocna :D
/Ania/
Moim zdaniem dzisiejszy dzień przeżyliśmy nieźle. Pomimo
zmęczenia trasę pokonaliśmy w szybkim tempie, pogoda nam dopisała i jak widać
na zdjęciach słońce trochę nas spaliło. Przy okazji JUŻ zmienił się nam
krajobraz na wyżynny. Widoczki nie z tej ziemi – aż miło jechać ;)
/Sabina/
4.30. Budzik. Drzemka. Budzik. 5.00. Zaspanie. 6.00. Rower.
Bolące części ciała. Nierówności na drodze. Słońce. Prosta droga. Święta Anna.
8.00. Śniadanie. Bułki, pomidory, ogórki, „boczek”, a wszystko na rynku w
Koniecpolu. Coraz lepiej. Wierna Rzeka, Zajączków, Bławatków, Wesoła… Tak
zaczął się ten dzień. W sumie 135 kilometrów, rower, rower, rower… 18.00. Msza.
19.00. PIESZA wycieczka „w góry”. Komary. Powrót. Herbata. Morele. Herbata. Czekolada.
„Tak upłynął wieczór i poranek drugiego dnia”…
/Karolina/
Drugi dzień pedałowania... Jak na razie wszyscy dajemy radę (mimo bolących niektórych części ciała) :D
Pogoda nam dopisała :P
Teraz już ma nie być górek, więc mamy nadzieję, że dojedziemy :)
/Magda/
Uwięzieni w Klasztorze. Wszystko rozkopane w tej naszej
Polsce. W drogę z nami wyrusz Panie….. i wyruszył nie tylko On…..Jezus i Maryja…. Tępo coraz
większe…. Daleko jeszcze…. Muszę się nastawić….
Kryterium uliczne Kielce. W życiu nie ma przypadków… Dziękujemy Ks. Przemkowi, jego Rodzicom, Rodzince i Ks. Proboszczowi.
/x Zygmunt/
wtorek, 16 lipca 2013
16.07.- DZIEŃ I
TRASA:
TRASA:
Kęty-Oświęcim
Oświęcim-Chrzanów
Siewierz
Koziegłówki, Koziegłowy
Częstochowa
Godzina 3 minut 30 kiedy komórka zagrała…..
Karolina, Anka, Sabina, Magda…. Wstawać nie chciała…
( dziękujemy Rodzicom, Rodzinie i Przyjaciołom)
Co się to dzieje, na dworze dnieje, czy to jest sen czy
jawa…..
Przyczepę pchają,
rowery dają, bo czas wyjeżdżać…..
Mamy płakały jechać nie dały, dobrze, że są Ojcowie
( bo nie wyjechalibyśmy, wody przybyło w Sole, Wiśle i w
Bobrku)
/x Zygmunt/
Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo długi- tylko 2 godziny
snu i trzeba było pedałować :) Trasa przebiegła bardzo przyjemnie i bez większego wysiłku...:D
/Ania/
Pierwszy etap zaliczony!!! Dotarliśmy na Jasną Górę :)
Jechało mi się bardzo dobrze, mimo tego, że wcześniej przez
dwa tygodnie nie wsiadłam na rower, a w nocy spałam niecałe 2 godziny…
Bardzo się cieszę, że udało mi się tutaj dojechać :D
/Magda/
Było ciężko. Szczególnie wstać rankiem (…w środku nocy…) po
dwóch godzinach snu i dwóch tygodniach rozłąki z tym najwspanialszym środkiem lokomocji
(jakim jest rower) i ruszyć w prawie 150-kilometrową trasę… Na
szczęście niesprzyjającemu samopoczuciu sprzyjała pogoda, więc jechaliśmy w
miarę sprawnie. Kryzys przyszedł po dotarciu do celu, kiedy to okazało się, że
sił nie starcza na skupienie się na życiu (,,Kiedy usłyszałam słowa: W imię
Ojca i Syna…, uświadomiłam sobie, że zaczyna się Msza” – Sabina). Jedynym
ratunkiem pozostał sen – aż do następnego dnia…
/Karolina/
Pierwszy dzień naszej rowerowej pielgrzymki nie był łatwy,
gdyż większa część naszej grupy spała nad wyraz krótko (ok. 1,5h), a także
dzień przed wyjazdem wróciła z rekolekcji oazowych. Już o świcie opuściliśmy
Kęty i udaliśmy się w stronę Jasnej Góry. To miał być nasz najdłuższy odcinek
trasy, jaką mamy pokonać danego dnia (bo ok. 150km), ale zbytnio się tym nie
przejęliśmy i z uśmiechem pedałowaliśmy aż do Częstochowy. Jadąc rowerem
uświadomiłam sobie, że nie bez przyczyny mój plecak z dokumentami i śpiworem
zostały w domu rekolekcyjnym, gdyż wszyscy na tym skorzystaliśmy: moi rodzice
razem z babciami przyjechali na Jasną Górę, a przy okazji przywieźli jeszcze:
księdzu apteczkę i Magdzie gitarę ;) Także dzisiejszy dzień uważam za udany.
/Sabina/
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Mniej więcej od kwietnia rozpoczęliśmy przygotowania na nasz wakacyjny rowerowy wyjazd na Litwę, do Wilna. Kiedy tylko pogoda na to pozwala, a czasu do wykorzystania nie brakuje, pakujemy się na rowery i ruszamy na kilkunasto-, kilkudziesięcio-, a nawet ponad stukilometrowe wycieczki w okolice (... ) Kęt. Rower stał się tak wspaniałym lekarstwem na przedwakacyjną
nudę, że dzień bez chociaż krótkiej przejażdżki wydaje się być
stracony... Na całe szczęście ogranicza nas szkoła i domowe
obowiązki, bo kto wie czy udałoby się komuś zniechęcić nas do tego, co i tak pochłania nam dużą część słonecznych dni /Karolina/
ROWER!!!!
Przyszła wiosna, więc trzeba zacząć jeździć...
Szczególnie ci, którzy chcą w czasie wakacji jechać do OSTREJ
BRAMY ( na dwóch kółkach oczywiście)
Zatem od połowy kwietnia każda wolna chwila= wyjazd na rower
Każdy jeździ, kiedy tylko ma czas …
I takim sposobem mamy już ok. 1000 km każdy (niektórzy już
nawet zdążyli przebić kilka dętek ) ...Oczywiście trzeba być gotowym na wszystko, więc niestraszne nam
deszcze, błoto, brak asfaltu...
Mimo tego, że czasami już sił brakuje, żeby dalej pedałować, to
świadomość tego, ile się już przejechało daje powera, aby jechać
dalej przed siebie- bo przecież nie można zawrócić w połowie drogi-
szczególnie jak nawet nie wie się gdzie się jest ...
/Magda/
nudę, że dzień bez chociaż krótkiej przejażdżki wydaje się być
stracony... Na całe szczęście ogranicza nas szkoła i domowe
obowiązki, bo kto wie czy udałoby się komuś zniechęcić nas do tego, co i tak pochłania nam dużą część słonecznych dni /Karolina/
ROWER!!!!
Przyszła wiosna, więc trzeba zacząć jeździć...
Szczególnie ci, którzy chcą w czasie wakacji jechać do OSTREJ
BRAMY ( na dwóch kółkach oczywiście)
Zatem od połowy kwietnia każda wolna chwila= wyjazd na rower
Każdy jeździ, kiedy tylko ma czas …
I takim sposobem mamy już ok. 1000 km każdy (niektórzy już
nawet zdążyli przebić kilka dętek ) ...Oczywiście trzeba być gotowym na wszystko, więc niestraszne nam
deszcze, błoto, brak asfaltu...
Mimo tego, że czasami już sił brakuje, żeby dalej pedałować, to
świadomość tego, ile się już przejechało daje powera, aby jechać
dalej przed siebie- bo przecież nie można zawrócić w połowie drogi-
szczególnie jak nawet nie wie się gdzie się jest ...
/Magda/
niedziela, 2 czerwca 2013
Camino
znaczy droga...
Droga może być różna: szeroka, wąska, prosta , kręta, długa, krótka, ale droga…
Droga życia…
Droga wiary….
Droga do Boga….
W Roku Wiary wejść, a raczej przejechać szczególne miejsca dla Wiary i historii Polski i Polaków.
Dlatego tegoroczna droga prowadzić nas będzie do Wilna Przez Jasną Górę...
16 lipca wyruszamy na rowerach z Kęt na Jasną Górę, a następnie kierunek Ostra Brama…..
Maryjo prowadź i strzeż Nas w tej drodze…
Pod Twą opiekę się uciekamy Matko Częstochowska, Pani Ostrobramska ….
Prowadź Nas drogami wiary….
Droga może być różna: szeroka, wąska, prosta , kręta, długa, krótka, ale droga…
Droga życia…
Droga wiary….
Droga do Boga….
W Roku Wiary wejść, a raczej przejechać szczególne miejsca dla Wiary i historii Polski i Polaków.
Dlatego tegoroczna droga prowadzić nas będzie do Wilna Przez Jasną Górę...
"Panno
święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i
w Ostrej świecisz Bramie!
…”.
16 lipca wyruszamy na rowerach z Kęt na Jasną Górę, a następnie kierunek Ostra Brama…..
Maryjo prowadź i strzeż Nas w tej drodze…
Pod Twą opiekę się uciekamy Matko Częstochowska, Pani Ostrobramska ….
Prowadź Nas drogami wiary….
Subskrybuj:
Posty (Atom)